.

Medjugorie.   Pielgrzymi wrócili ...




Aby powiększyć fotografię, kliknij myszką na jej miniaturkę.

          
      2 października br. ok. godz. 23.00 wrócili pielgrzymi uczestniczący w jedenastodniowej pielgrzymko-wycieczce do Medjugorie i Mostaru (Bośnia i Hercegowina) oraz Plitwickich Jezior, Gradaca, Dubrownika, Zaostroga, Sucurąja, Splitu i Trogiru (Chorwacja). W pielgrzymce uczestniczyło 43 osoby w tym kapłani: ks. prałat Julian Bieleń i ks. emeryt Czesław Wojnar. Pilotem grupy był ks. Czesław Hałgas (Duszpasterstwo Pielgrzymkowe "La Salette" Kraków). Komfortowy autokar wynajęła dla pielgrzymów firma Sławomira i Andrzeja Bujaka. Hymnem pielgrzymkowym była pieśń:

Mario, proszę spraw,
Aby życie mi nie było obojętne,
Abym zawsze kochał to co piękne,
Pozostawił ciepły ślad na czyjejś ręce.

oraz "Polskie kwiaty":

Śpiewa ci obcy wiatr, zachwyca piękny świat,
Lecz serce tęskni, bo gdzieś daleko stąd,
Został rodzinny dom - tam jest najpiękniej...


       Z Turaszówki grupa wyruszyła 22 września br. ok. godz. 4.30. Przez Kraków, Hyżne, Bańską Bystrzycę, Zwoleń, Śahy (Słowacja), Budapeszt, Siofok dotarli na pierwszy swój nocleg do Nagykanizsy (Węgry) - trzygwiazdkowy Hotel "Central".


       W drugim dniu po śniadaniu, przez przejście graniczne Letenye, Zagrzeb (stolicę Chorwacji, liczącą obecnie prawie milion mieszkańców), Karlovac - dotarli do rezerwatu Plitwickie Jeziora (19 479 ha), wpisanego na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturalnego i Przyrodniczego UNESCO. tych jezior nie sposób oddać ani na papierze, ani na fotografii. Trzeba je zobaczyć, zwiedzać spokojnie co najmniej kilka dni, najlepiej z mapą w ręku, by nie przeoczyć żadnego zakątka. Nasi pielgrzymi mieli tylko 3 godz. czasu na ich zwiedzanie. Park narodowy obejmuje 16 tarasowo ułożonych jezior, połączonych ze sobą 92 wodospadami. Brzegi jezior są raczej strome i skaliste, toteż dla turystów utworzono specjalne kładki i mostki. Wody napotykają między jeziorami skalne progi, z których spływają bajecznymi wodospadami (slapovi). Wody jezior przyjmują kolory od bieli, poprzez jasną zieleń, turkus i błękit, po granat i ciemny granat.
       Z Plitwic pielgrzymi udali się przez Knin, Sinj, przejście graniczne Imotski do Medjugorie - gdzie zostali zakwaterowani w prywatnym pensjonacie Marinko Koziny (Mariana Kozy). Pozostali tutaj 4 noce. Z Turaszówki grupa wyruszyła 22 września br. ok. godz. 4.30. Przez Kraków, Hyżne, Bańską Bystrzycę, Zwoleń, Śahy (Słowacja), Budapeszt, Siofok dotarli na pierwszy swój nocleg do Nagykanizsy (Węgry) - trzygwiazdkowy Hotel "Central".
      Medjugorie - niewielka miejscowość położona w Bośni i Hercegowinie, ok. 25 km na południowy zachód od Mostaru. Nazwa jest pochodzenia słowiańskiego i w języku chorwackim oznacza "obszar między górami". Ponieważ bardzo blisko stąd do granicy z Chorwacją, mieszkańcy tych terenów są w znacznej mierze chorwackimi katolikami.

Medjugorie jest najmłodszym z wielkich sanktuariów maryjnych - pierwsze objawienia miały tu miejsce 24 czerwca 1981 roku. Sześcioro młodych ludzi w wieku od 13 do 21 lat ujrzało wtedy Matkę Bożą ("Gospę" jak mówią Chorwaci) na zboczu góry Cenica. Na miejscu, w którym Matka Boża ukazała się po raz pierwszy, stoi skromny biały krzyż. Objawienia trwają do dzisiaj - 25 dnia każdego miesiąca Matka Boża przekazuje wiernym krótkie orędzie. W czasie pobytu naszych pielgrzymów w Medjugorie - 25 września 2007 roku, treść Orędzia Królowej Pokoju skierowanego do nas brzmiała: "Drogie dzieci! Również dziś wzywam was, by wasze serca płonęły jak najgorętszą miłością do Ukrzyżowanego i byście nie zapomnieli, że oddał Swe życie z miłości do was, abyście i wy zostali zbawieni. Dziatki, medytujcie i módlcie się, aby wasze serce otworzyło się na Bożą miłość. Dziękuję wam, że odpowiedzieliście na moje wezwanie."
      Treść orędzi przekazywanych przez Maryję za pośrednictwem dzieci, można podzielić na 5 zasadniczych grup tematycznych: pokój, wiara, nawrócenie, modlitwa i post. Maryja podkreśla, że domaga się nawrócenia także od tych, którzy uważają się za wierzących, lecz zaprzeczają temu swoim życiem. Tym, co nie tylko umacnia wiarę, lecz także sprzyja nawróceniu, jest szczera modlitwa. Choć kościół katolicki nie uznał jeszcze oficjalnie objawień w Medjugorie, każdego roku przybywa tu ponad milion wiernych. Kościół p. w. Jakuba Starszego w Medjugorie, to trzynawowa świątynia z dwoma wysokimi wieżami. Wnętrze jest bardzo skromne - na białych ścianach nie ma prawie żadnych zdobień. W prawej nawie znajduje się figura Matki Bożej Medjugorskiej - wygląda tak, jak opisały Maryję dzieci. W pogodne dni nabożeństwa są odprawiane przy wielkim zewnętrznym ołtarzu, zbudowanym za absydą świątyni, na wprost wejścia do niej. W czasie pobytu w Medjugorie, pielgrzymi uczestniczyli w trzech Mszach świętych. (dwie po polsku, jedna po chorwacku) oraz nocnej adoracji Najświętszego Sakramentu (niesamowita atmosfera, na ołtarzu olbrzymia monstrancja o kształcie promienistego słońca...).

         W kolejnym dniu pobytu, nasi pielgrzymi (przy przepięknej pogodzie) weszli z modlitwą na Kriżevac, jedno ze wzgórz otaczających Medjugorie. Na szczycie wznoszącym się na 448 m. nad poziomem terenu, stoi wysoki, 5,5 - metrowy betonowy krzyż. Na szczyt prowadzi stroma, kamienista droga, wydeptana przez setki tysięcy pielgrzymów. W drodze na szczyt, ustawiono stacje Drogi Krzyżowej (płaskorzeźby z brązu ważące ponad 150 kg każda). Oprócz 14 stacji przedstawiających mękę i śmierć Chrystusa, wykonano jeszcze dwie: na początku - stację modlitwy w ogrodzie Getsemani, na samym szczycie Kriżevaca - Zmartwychwstanie. Pod samym krzyżem stoi pomnik o. Slavka Barbaricia, charyzmatycznego franciszkanina, który wracając z Drogi Krzyżowej w tym miejscu oddał swoja duszę Bogu (24. XI. 2000 r.) Medjugorski fenomen miał swój początek na niepozornym zboczu góry Cmica we wsi Bijakovici. Sama góra (519 m.) jest bardzo kamienista, porośnięta rzadkimi drzewami, niskimi roślinami, jeżynami i dzika różą. Miejsce pierwszych objawień Matki Bożej znajdujące się kilkaset metrów ponad przysiółkiem Podbrdo, nazywane jest zazwyczaj Górą Objawień. Następnego dnia - tym razem w deszczu, pielgrzymi z trudem wspięli się na tę kamienistą górę, modląc się pod symbolicznym krzyżem we wszystkich intencjach z którymi przybyli...          
         Choć od pierwszego objawienia w Medjugorie minęło już 26 lat, Kościół katolicki do tej pory nie wyraził swojego oficjalnego stanowiska, czy wydarzenia w tej niewielkiej miejscowości można uznać za nadprzyrodzone. Nie znaczy to, że Kościół pozostaje obojętny wobec nich. Przeciwnie - wydarzenia w Medjugorie budzą bardzo silne emocje wśród jego przedstawicieli. Nie należy się spodziewać wyraźnego stanowiska Kościoła dopóty, dopóki w Medjugorie będą trwały objawienia. Pielgrzymi w czasie swego pobytu w Medjugorie odwiedzili ponadto: ,,Matczyną Wioskę", którą założył o. Slavko Barbarie w 1993 roku widząc, że są dzieci, które w wyniku wojny lub z innych powodów straciły rodziców. Matczyna Wioska jest organizacją mającą na celu przyjęcie, opiekę i wychowanie opuszczonych i zaniedbanych dzieci i sierot, od urodzenia do 18-tego roku życia. O dzieci troszczą się siostry franciszkanki zajmujące się szkolnictwem, oraz współpracujące z nimi osoby świeckie.         Drugim niezwykle ciekawym miejscem, które odwiedzili pielgrzymi była wspólnota medjugorska (komuna) "Cenakolo", w której leczą się młodzi uzależnieni od narkotyków, bez żadnych leków, wyłącznie przy pomocy modlitwy i pracy. "Cenakolo" założyła w roku 1983 siostra Ehira Petrozzi (Włoszka). Przebywają w niej młodzi z wielu krajów, szukając drogi wyjścia z uzależnienia od strasznego zła jakim jest narkomania, aby ponownie znaleźć sens życia. W skład "Cenakolo" wchodzi dom dla chłopców "Pole życia" (Campo delia Vita), w którym zazwyczaj przebywa około stu chłopców różnych narodowości, którzy między innymi, udzielają pomocy licznym pielgrzymom, oraz wspólnota dla dziewcząt "Pole radości " (Campo delia Gioia), w której przebywa zazwyczaj około trzydziesto dziewcząt, w tym niektóre z dziećmi.       Niesamowite wrażenie na Pielgrzymach wywarło spotkanie z Wieśkiem (Polakiem) oraz jego świadectwo. Wiesiek pochodzi z Jasła (Podkarpacie), dzisiaj ma 47 lat. Przez 25 lat "ćpał" - był narkomanem. W młodości chodził do kościoła, był nawet ministrantem. Zdał maturę w jasielskim liceum im. Leszczyńskiego. Kiedy rodzice rozwiedli się, jego wychowaniem zajęli się dziadkowie. W wieku ok. 15 lat zaczął pić alkohol, a gdy "to" przestało dawać satysfakcję - po raz pierwszy "spróbował" narkotyków. Z czasem stał się ich dealerem. Sam też "brał". Wówczas na tzw. "głodzie", za porcję narkotyku zrobiłby wszystko. Jest, jak sam stwierdził, wielokrotnym mordercą (nie bezpośrednio), ale poprzez fakt, że wielu młodym dał do ręki narzędzie zbrodni, czyli strzykawkę i porcję narkotyku. Wielu z nich leży już niestety przy alejce jasielskiego cmentarza... Wiesiek też zapewne by już tam leżał, gdyby nie wyjechał z Jasła. Jako dealer narkotyków stał się w Jaśle "persona non grata", ponadto dziadkowie, nie mogąc tego znieść, wyrzucili go z domu. Wyjechał do ojca do Gdyni. Tam dalej ćpał, wszedł w układy z tamtejszym światkiem narkotycznym. Ojciec zrobił to samo co dziadkowie - wyrzucił go ze swojego mieszkania. Zamieszkał "na ulicy", i tam przypadkiem spotkał księdza, który powiedział mu o istnieniu wspólnoty "Cenakolo" w Medjugorie. W Medjugorie jest już 7 lat, przestał ćpać. Pracuje w "Ogrodzie św. Franciszka", gdzie opiekuje się zwierzętami domowymi i ptakami, a w wolnych chwilach jako wolontariusz pomaga w sanktuarium spowiadającym kapłanom z całego świata w ustawianiu polowych konfesjonałów. Wiesiek jest dzisiaj poważnie chory, ma marskość wątroby, oraz wszczepione HCV. Jako "doświadczony" narkoman stwierdził stanowczo, że gdy na skali uzależnień alkoholizm ma wartość (-1), to narkomania (-30). Łatwo w nią wdepnąć, ale bardzo trudno z niej wyjść. Na koniec tego przerażającego w swej wymowie świadectwa, zaapelował by zwalczać wszelkie próby zalegalizowania w Polsce narkotyków. Nic gorszego nie można wymyślić.       W czwartym dniu pielgrzymi udali się na wycieczkę do Mostaru. Krętą, górską drogą wzdłuż rozległej Kotliny Mostarskiej, podziwiając po drodze wspaniałe krajobrazy, gaje mandarynkowe, uprawy oliwek, granatów i lawendy, dotarli do blisko 100-tysięcznego centrum gospodarczego, politycznego i kulturalnego Hercegowiny. Wokół wznoszą się zbocza gór, a sam Mostar jest miastem o bogatej przeszłości, pełen zabytków architektury. Jest miejscem, gdzie spotyka się Orient z Zachodem.

       Najciekawszym obiektem w Mostarze jest niewątpliwie stary kamienny most nad Neretwą, zbudowany w 1566 roku, z łukiem w kształcie księżyca i dwoma wieżami po obu stronach rzeki. Most ma 28,7 m długości, 4,49 m szerokości, a wysokość mierzona od poziomu wody w okresie letnim - 21 metrów. Został zburzony w 1993 roku w czasie wojny bałkańskiej przez Chorwatów, odbudowany został w 2004 roku. Wpisany jest na listę światowych zabytków kultury UNESCO.     Przez samo miasto rzeka płynie w kanionie. We wzniesionych po obu stronach rzeki wieżach warownych, pełnili warty strażnicy mostu - mostari (mostowi), stąd prawdopodobnie pochodzi nazwa miasta. Na lewym brzegu Neretwy znajduje się stara dzielnica turecka "Kujundżiluk" z oryginalnymi zabytkami architektury Orientu, pełna maleńkich sklepików z wyrobami rękodzielniczymi, pamiątkami i warsztatami złotników, oraz meczetami. Pielgrzymi odwiedzili również Tepa-pijaca (bazar), główne targowisko Mostaru, gdzie dokonali zakupu owoców, oraz na deptaku dzielnicy tureckiej wypili doskonałą kawę. Na prawym brzegu Neretwy nawiedzili nowobudowany kościół franciszkański z monumentalną żelbetonową wieżą, mierzącą 102 m wysokości. Powstaje w miejscu zniszczonego podczas wojny 1992 - 1995 r. kościoła. W wyniku działań wojennych, w samym mieście zniszczono ponad 5 tysięcy obiektów. Zginęło około 2 tysięcy mieszkańców, a 25 tysięcy opuściło miasto. Dzisiejszy Mostar podzielony jest na dwie części - zachodnią - chorwacką i wschodnią - muzułmańską. Ślady wojny bałkańskiej są widoczne w tym mieście na każdym kroku, na postrzelanych gęsto elewacjach, czy zawalonych budowlach. Z Mostaru pielgrzymi udali się do źródeł rzeki Buny, która płynąc wcześniej 70 km pod ziemią, wypływa szerokim strumieniem ze skały o wysokości 250 metrów. Kryształowo czysta woda (można pić) to jedno z najobfitszych źródeł w całej Europie. Przy samym źródle znajduje się tekija (rodzaj klasztoru muzułmańskiego), którą założyli derwisze na początku XVI wieku.         W szóstym dniu Pielgrzymi pożegnali Medjugorie i krętymi górskimi drogami udali się w kierunku wybrzeża Morza Adriatyckiego. Morze Adriatyckie swą nazwę zawdzięcza miejscowości Adria (rzymska Hadria), położonej na włoskim wybrzeżu. Jego wody są czyste, silnie zasolone i ciepłe. Nazywane jest przez Chorwatów Jadranem.

        Silnie rozwinięte Wybrzeże Adriatyckie, z olbrzymią ilością wysp (1185), zatok i kanałów - szczególnie w jej południowym odcinku (Dalmacja) stanowi idealny zakątek dla turysty. Pielgrzymi zatrzymali się w niewielkiej miejscowości Gradac na Riwierze Makarskiej. Hotel "Laguna" położony tuż przy urokliwej kamienistej plaży był dla pielgrzymów przez 4 dni bazą. Pokoje dwuosobowe z balkonami, z których można było jednocześnie podziwiać morze i góry. Posiłki serwowano w restauracji hotelowej w formie "szwedzkiego stołu". Ponad 1,5 km plaża usłana z małych, białych kamyków, stosunkowo jak na tę porę roku ciepła woda (21 °C) oraz powietrze (ok. 28 °C) sprzyjała kąpielom słonecznym, wodnym, spacerom wśród palm po deptaku wokół cypla gradackiego. Można było bez końca podziwiać przyrodę, jakże inną niż nasza. Gaje oliwkowe, mandarynkowe, drzewa cytrynowe czy pomarańczowe, krzewy laurowe, opuncje czy agawy, monumentalne palmy daktylowe czy wielobarwne pnącza o nieznanej nazwie, które wszystkich czarowały swoją urodą.

       Siódmy dzień pobytu to wycieczka do Dubrownika, najbardziej na południe wysuniętego etapu pielgrzymki. Wypowiadając opinię (za przewodnikiem "Pascala"), że Dubrownik to najpiękniejsze miasto na świecie, niewiele się ryzykuje. Z tarasu widokowego "Perła Adriatyku" (bo i tak jest nazywany), przedstawił się jak widok marzeń. Czworoboczny półwysep z miastem, opasanym rzędem potężnych murów obronnych i fortyfikacji. Nigdy nie zdobyty - za wyjątkiem Napoleona, który został do miasta gościnnie wpuszczony i już "pozostał". Bez trudu można dostrzec patrycjuszowskie pałace i wieże kościołów, masywne baszty i bramy, stary port i nowoczesne plaże. Całość wtapia się w błękitne, południowe niebo i spokojną toń Adriatyku Dzisiejszy Dubrownik liczący 50 tys. mieszkańców - niegdyś niezależna republika kupiecka, której potęga gospodarcza i kulturalna budziła uznanie - jest pięknym, pełnym zwiedzających muzeum. Trasa Gradac - Dubrownik, to jedna z najpiękniejszych tras widokowych Europy. Silnie rozwinięte wybrzeże (typ dalmatyński) zajmuje drugie miejsce w Europie (po Norwegii), pod względem wyjątkowo urozmaiconej linii brzegowej. Droga cały czas wije się, mając po jednej stronie toń Adriatyku, a po drugiej - strome urwiska gór. Wzdłuż trasy mijamy gęsto położone miejscowości wypoczynkowe i uzdrowiskowe, kompleksy hoteli, pensjonatów i kempingów, urocze zatoczki i porty rybackie. Białe skały i wyrazista zieleń, dopełniają całości.

        Kolejny dzień pobytu to wyjazd do Zaostroga, zwiedzanie franciszkańskiego monastyru założonego przez zakonników pustelniczych św. Augustyna w XIV stuleciu, z bogatymi zbiorami bibliotecznymi (ok. 30 000 książek i pism nieocenionej wartości archiwalnej i bibliotekarskiej). Otacza go ogród (arboretum) z ponad 250 gatunkami drzew z całego świata. Pielgrzymi zwiedzili również bogate zbiory etnograficzne. W galerii klasztoru przechowywany jest, pochodzący sprzed ok. 300 lat, obraz "Ostatnia wieczerza" nieznanego autora.

        Pilot, Ks. Czesław, zafundował najbardziej wytrwałym pielgrzymom pieszą wycieczkę do Starego Zaostroga, gdzie można zobaczyć ślady trzęsienia ziemi. Miejscowość zrujnowana, ale "najwytrwalsi" mieszkańcy pozostali. Z Zaostroga pielgrzymi wypłynęli na pokładzie stateczku "Mali Zoran" w rejs na wyspę Hvar. Nazwa tej drugiej co do wielkości wyspy Dalmacji, o powierzchni 299 km2, pochodzi od greckiego słowa pharos, oznaczającego latarnię morską. Pielgrzymi wylądowali na przystani promowej w miejscowości Sućuraj, na południowo-wschodnim krańcu wyspy. Nawiedzili tam kościół pw. św. Jerzego, gdzie ku zdumieniu wszystkich obejrzeli (poinformowani przez miejscową zakonnicę) polonik - kolorowy witraż z ... Janem Pawłem II, bohaterem narodowym Chorwacji! Skąd ten tytuł - zapyta ktoś? Jan Paweł II - jako głowa państwa watykańskiego - pierwszy na świecie, uznał niepodległe państwo chorwackie. Chorwaci nie zapomną tego nigdy. Dla uszanowania naszego Wielkiego Rodaka, centralne place w miastach chorwackich, które Jan Paweł II odwiedził w czasie swojego pontyfikatu (Zagrzeb, Dubrownik, Split), nazwali Jego imieniem.

         Spacerując po Sućuraju, mogli podziwiać oryginalne formy roślinności i zjawiska krasowe na plaży (trawertynowe głazy z mozaiką nieregularnych głębokich otworów). Rejs powrotny pielgrzymi rozpoczęli od posiłku (pieczona makrela adriatycka z kapustą, zakrapiana rakiją). Wyśmienita. A dalej, zaskakujące spotkanie z ... . Ktoś zażartował: "człowiek za burtą"! Ale tak naprawdę, był to na szczęście tylko okazały delfin. Rejs na wyspę Hvar należał do jednej z większych atrakcji pielgrzymki. Piękna słoneczna pogoda i granatowa - tym razem - toń Adriatyku, zauroczyły wszystkich. Miłe chwile mijają szybko. Pora się żegnać. Przed pielgrzymami trasa na północ, w kierunku Splitu. Po drodze mijamy Omis, urokliwy i popularny kurort u ujścia Celiny do Adriatyku, miejscowość wykorzystywaną w średniowieczu przez piratów, jako baza wypadowa do łupienia floty weneckiej. Być może groty ukryte wśród stromych skał, kryją jeszcze skarby piratów... Zbliżając się do Splitu, pielgrzymi mogli na redzie portu podziwiać z oddali okręty NATO, które przybyły do miasta z kurtuazyjną wizytą. Split to 200 tysięczny ośrodek miejski, drugie po Zagrzebiu pod względem liczby ludności miasto Chorwacji. Sympatyczny Joszka (miejscowy pilot - studiował w Polsce prawo), oprowadził nas po tym ciekawym mieście. Co roku przyjeżdżają do niego turyści, by obejrzeć pozostałości pałacu cesarza rzymskiego Dioklecjana, zbudowanego na przełomie III i IV wieku. Dioklecjan (230-316) był z pewnością jednym z wybitniejszych cesarzy rzymskich schyłkowego okresu imperium. Urodzony w dalmatyńskiej Salonie jako syn zwykłego pisarza, został dzięki zdolnościom politycznym i wojskowym wyniesiony przez armię na najwyższy urząd w państwie. Z jego inicjatywy miały miejsce jedne z najsroższych prześladowań chrześcijan. W 305 r. dobrowolnie abdykował i osiadł w pałacu w Splicie, z okolic którego pochodził. Po upadku imperium rzymskiego ludność miasta osiedliła się w pałacu, czyniąc z jego korytarzy ulice, zaś z cesarskich komnat - mieszkania. Dziś pozostałości monumentalnej budowli, w obrębie których toczy się zwyczajne życie, obejmują niemal połowę Starego Miasta. W pałacu pielgrzymi obejrzeli perystyl - malowniczy dziedziniec otoczony dwoma rzędami korynckich kolumn, westybul - niewielki, czworoboczny przedsionek (gdzie wysłuchaliśmy mini-koncertu pieśni chorwackiej), katedrę św. Dujama, oraz świątynię Jowisza przekształconą w chrześcijańskie babtysterium, którego wejścia strzeże egipski sfinks. Mury obronne Splitu ze słynnymi bramami: Złotą, Srebrną i Żelazną, oraz katedra - dominują w panoramie miasta.

       Z parkingu autobusowego do Pałacu Dioklecjana, pielgrzymi doszli od strony portu jachtowego wspaniałą promenadą palmową. Podziemia pałacu pełne są kawiarenek, sklepików i stoisk z pamiątkami. Na "rzut beretem" od Splitu (21 km) leży Trogjr. Wystarczy spojrzeć na plan starego Trogiru, by przekonać się o niezwykłości tego miasta, które - położone na przybrzeżnej wysepce, okolone wodami Adriatyku, z plątaniną ulic i uliczek, labiryntem przejść i zaułków oraz konglomeratem zabytkowych świątyń i pałaców, przywodzi na myśl baśniowe krajobrazy. Charakteryzuje go określenie: żywe muzeum. Miasto założyli w III w. przed Chrystusem koloniści greccy. Dano mu helleńską nazwę Tragurion, która w wolnym tłumaczeniu znaczy tyle, co "Kozia Wieś". Na Stare Miasto Pielgrzymi weszli przez bramę miejską z XVII w., by dotrzeć do centralnego punktu miasta - Trg Ivana Pavla II, gdzie znajduje się najcenniejszy zabytek Trogiru: Katedra św. Laurencjusza (budowana 200 lat). Ta trójnawowa świątynia, odznacza się wspaniałą fasadą, ozdobioną rozetą i romańskim portalem pokrytym płaskorzeźbami, oraz potężną dzwonnicą. Po obu stronach wejścia leżą kamienne lwy, nad którymi widnieją wspaniałe rzeźby figuralne przedstawiające Ewę i Adama.

       Pielgrzymi obejrzeli ratusz oraz loggie (sąd miejski) gdzie sądzono tylko mężczyzn. Sprawy kobiet rozstrzygała "studnia niewiernych żon". Wspaniałą palmową promenadę nadmorską Trogiru zamyka twierdza Kamerlego z XV wieku. Wąskie uliczki kryjące kafejki, lodziarnie, sklepiki z biżuterią, naturalmymi gąbkami i pamiątkami, były miejscem krótkiego odpoczynku dla upojonych wrażeniami naszych pielgrzymów.

     Pora wracać.....Wspaniałą autostradą przez Karlovac, Zagrzeb w kierunku Nagykanizsy. Ostatni odcinek pielgrzymki wiódł przez Budapeszt, do słowackiego Podzamoka. W restauracji u podnóża majestatycznego, trzypoziomowego zamku Orawski Hrad, pielgrzymi zjedli pożegnalny obiad. Oczywiście z knedliczkami, bramborami i zupą czosnkową.


        Żegnając się z Pielgrzymami - pilot pielgrzymki, Ks. Czesław Hałgas oświadczył, że była to jego ostatnia, 114 pielgrzymka w czasie 10-letniej pracy w Duszpasterstwie Pielgrzymkowym "La Salette" w Krakowie. Od listopada został skierowany przez przełożonych Zakonu Saletyńskiego do pracy misyjnej na Białoruś (100 km na północ od Mińska). Laudacjom nie było końca, a Jego praca została przez Pielgrzymów wysoko oceniona.

Refleksje popielgrzymkowe.

        Antropolodzy stwierdzili naukowo, że w czasie wielkiej wędrówki Słowian w VI i VII wieku, na Półwysep Bałkański dotarło plemię Chorwatów ze swej praojczyzny ... Małopolski, a ściślej, okolic pomiędzy Nowym Targiem a Tarnowem !!! O naszych wspólnych korzeniach, może świadczyć przykład podobieństw językowych. Oto kilka przykładów: jeden - jedan, dwa - dva, sześć - śest, osiem - osam, poniedziałek - ponedjeljak, czwartek - ćetvrtak, sobota - subota, niedziela - nedjelja. Dzisiejsza Chorwacja jest krajem katolickim, 88 % jej mieszkańców stanowią katolicy. Oficjalnie przyjmuje się, że chrzest przyjął pierwszy znany książę chorwacki Viśeslav ok. 800 roku.

      Chorwacja co roku przyciąga tłumy turystów, którzy bez reszty poddają się jej urokowi. Nie inaczej było z naszymi pielgrzymami. Jak tu bowiem nie zachwycić się wspaniałą średniowieczną architekturą Perły Adriatyku - Dubrownika, czy malowniczymi miasteczkami rozrzuconymi na wybrzeżu Dalmacji. Kamieniste plaże i krystalicznie czysta woda - jedne z najwspanialszych cudów natury. Ciszy, samotności i odrobiny wytchnienia można poszukać pośród dzikiej, chorwackiej przyrody, choćby nad Jeziorami Plitwickimi, wśród tęczowych wodospadów i gęstych dziewiczych lasów. Wyjeżdżając z Chorwacji, wywozi się w sercu ciepłe wspomnienia o gospodarzach - ciężko doświadczonych przez los, a mimo to serdecznych i gościnnych. Czy można wymarzyć sobie lepsze miejsce na wakacje? A jeszcze te słowa Matki Bożej Medjugorskiej Królowej Pokoju: "Jeżeli wiedzielibyście jak bardzo was kocham - płakalibyście z radości."




Tekst i fotografie - p. Józef Zajączkowski.

       Materiał publikujemy z dość dużym opoźnieniem, ale jest na tyle interesujący, że to nie powinno być przeszkodą. Ze względów oczywistych, pokazano jedynie 36 fotografii, z blisko 700 dostarczonych przez p. Józefa.


Powrót na początek strony


Powrót